Cóż, są wakacje. Nareszcie! Rozdziały na tym blogu przewiduję jednak nie tak często (pewnie raz na tydzień), bo zamierzam skupić się na pisaniu własnej, prywatnej powieści. Mam za to wielką nadzieję, że będzie duuużo komentarzy i że wam się spodoba.
Wera ;*
Idąc, rozglądała się wkoło. Był ciepły dzień, zachodzące słońce rzucało złote cienie na wszystko i wszystkich. Oczy dziewczyny lśniły blaskiem szczęścia i niemego zachwytu nad otaczającą ją rzeczywistością.
Tak bardzo się zamyśliła, że nie zauważyła blondwłosego chłopaka, idącego naprzeciw. Zderzyli się i odbili od siebie, lądując na ziemi.
-Hej! - krzyknęła z wyrzutem. - Patrz jak idziesz!
Uśmiechnął się złośliwie.
-Wiesz, to nie ja patrzyłem maślanymi oczami w przestrzeń - roześmiał się głośno.
-Ha, ha - powiedziała i odrzuciła pojedyncze kosmyki, które opadły jej na twarz. - Bardzo śmieszne.
Uniosła wreszcie wzrok i spojrzała na chłopaka, szybko prześlizgując się po nim wzrokiem. Niemal roztopiła się, widząc złoto w jego oczach i doskonale wyrzeźbione mięśnie, wyraźnie widoczne spod koszulki.
Jej wzrok powędrował znów na jego twarz, analizując ostre rysy. Jak można być tak przystojnym?, zadała sobie w myślach pytanie.
Uświadomiła sobie, że chłopak się podniósł z ziemi i stoi przed nią z wyciągniętą ręką. Chwyciła ją pospiesznie i stanęła na własne nogi, otrzepując sukienkę.
-No cóż, dzięki - mruknęła, uporczywie wpatrując się w swoje stopy.
Zaśmiał się cicho, pewnie. Clary w końcu podniosła oczy, odnajdując jego.
-Więc z kim mam do czynienia?
Zarumieniła się natychmiastowo, na kilka chwil znów spuszczając wzrok.
-Clary. Mów mi Clary.
Uniósł brew.
-Tylko Clary?
-Clary Morgenstern. - Przez sekundę wyglądał na zdezorientowanego a ona zaczęła z przerażeniem zastanawiać się, czy coś zrobiła źle. Po chwili jednak na jego twarz wrócił ten flirciarski uśmiech. Nabrała pewności, że wcześniejsza reakcja musiała jej się tylko przywidzieć. Zapytała więc śmielej: - A ty?
Zastanawiał się przez moment, co umknęło uwadze zauroczonej dziewczyny.
-Po prostu Jace. Nazwisko nie jest tu ważne - obdarzył ją przelotnym uśmiechem i odchrząknął. - Taa, chyba powinienem już iść. Więc, Clary - musnął delikatnie jej policzek knykciami - miło było cię poznać. - Po tych słowach odszedł w swoją stronę, zostawiając ją rozkojarzoną i zarumienioną.